Warszawską społecznością wstrząsnęła seria zabójstw starszych kobiet. Zbrodnie dokonane przez 43-letniego Polaka i 33-letniego Ukraińca wywołały szok nie tylko swoją brutalnością, ale i znikomą wartością materialną skradzionych przedmiotów. Nawet funkcjonariusze policji przyznają, że łupy były niemal bez znaczenia finansowego.
Wszystko zaczęło się 16 lutego, gdy w jednym z mieszkań przy ulicy Franciszkańskiej odkryto ciało 80-letniej kobiety. Następne dwa podobne morderstwa miały miejsce 23 i 25 lutego, co sugerowało, że w stolicy działa seryjny morderca. Początkowo jednak policja nie łączyła tych spraw ze względu na różnice w miejscach popełnienia zbrodni i modus operandi sprawców. Jednak dzięki dalszym działaniom operacyjnym udało się zatrzymać podejrzanych.
Mężczyźni byli znajomymi swoich ofiar, u których wykonywali drobne naprawy hydrauliczne. Starsze kobiety ufały im na tyle, że nie wahały się wpuszczać ich do swoich mieszkań. Jeden z mężczyzn prowadził nawet legalnie zarejestrowaną firmę zajmującą się tego typu usługami, podczas gdy jego wspólnik pracował dorywczo.
Szczegóły zbrodni są przerażające – jak mówi jeden z sąsiadów, mieszkanie jednej z ofiar przypominało „jeden wielki śmietnik”, mimo to sprawcy zdecydowali się na włamanie i morderstwo. Z informacji wynika, że z mieszkania skradli jedynie dwa tysiące złotych, co szokuje swoją niską wartością. Funkcjonariusze z Komendy Stołecznej Policji, w tym mł. insp. Robert Szumiata, podkreślają, że w ich karierze nie spotkali się z tak bezsensownymi zbrodniami.
Zachowanie sprawców przed odkryciem ich działań nie uszło uwadze mieszkańców, którzy zauważyli podejrzanego mężczyznę krążącego po okolicznych podwórkach. Jeden z sąsiadów zdołał nawet nagrać jego obecność tuż przed jednym z włamań. 43-latek, znany policji z wcześniejszych przestępstw, spędził wcześniej dziewięć lat w więzieniu za rozboje i kradzieże, a obecnie był poszukiwany listem gończym. Jego wspólnik, obywatel Ukrainy, jak dotąd nie był karany.
Przełom w śledztwie nastąpił dzięki czujności pracownika bankowego, który zareagował na niepokojące zachowanie jednej z kobiet na infolinii w nocy z 24 na 25 lutego. Dzięki jego interwencji, policja szybko zatrzymała obu podejrzanych. Dalsze śledztwo wykazało powiązania z jeszcze jednym, niewyjaśnionym zgonem starszej kobiety przy ulicy Pruszkowskiej, co jeszcze bardziej komplikuje sprawę.
Obecnie trwa intensywne śledztwo, ale Robert Szumiata z policji wyraża wątpliwość, by miały pojawić się nowe zatrzymania w tej przerażającej serii wydarzeń. Mieszkańcy Warszawy z niepokojem obserwują rozwój sytuacji, mając nadzieję na szybkie zakończenie tego koszmaru.