Jeśli nie chcesz chorować zimą, jedz dużo warzyw, owoców, miodu i jogurtu. Jest to najszybszy sposób na wzmocnienie odporności.
Czosnek The Killer
Zimą chorobotwórcze zarazki atakują ze zdwojoną mocą. Na dodatek sprzyjają im warunki. Często z ciepłego biura wychodzimy na zimny przystanek autobusowy, z ogrzanego sklepu wskakujemy w kałużę, przemaczając buty, przewiewa nas wiatr – kilka takich zmian i przeziębienie mamy gotowe. Najgorsze, co można mu zafundować, to długotrwały stres. Najlepsze – sport, ruch (chociażby spacery) na świeżym powietrzu, odpoczynek, sen i przede wszystkim dieta. A ta – żeby była skuteczna – powinna być urozmaicona i bogata w witaminy, mikroelementy i białko. Nie dość też powtarzać starej i znanej prawdy, żeby nie napychać się dwoma gigantycznymi posiłkami, tylko jeść regularnie pięć razy dziennie, lekkostrawnie i sycąco.
Co jeść dla wzmocnienia?
Po pierwsze: czosnek, który za sprawą allicyny jest prawdziwym zabójcą bakterii, wirusów, grzybów i ma moc porównywalną z silnymi lekami. I wcale nie trzeba się zajadać całymi ząbkami – równie dobrze można przygotować z nim sos jogurtowy, masło ziołowe, dodać do sałatki, duszonych jarzyn.
Po drugie: witamina C, która nie tylko wzmacnia organizm, wspomagając go w walce z bakteriami i wirusami, ale także łagodzi objawy przeziębienia, skraca jego przebieg, zwiększa przyswajanie żelaza, uszczelnia naczynia krwionośne. Już z tej wyliczanki widać, jak bardzo jest potrzebna. Żeby jednak właściwie spełniała swoje zadanie, trzeba ją stale uzupełniać – nasz organizm nie potrafi jej magazynować. Dlatego bardzo ważne jest, żeby w naszej codziennej diecie znalazły się bogate w nią: natka pietruszki, brokuły, szpinak, kapusta, cytryny, pomarańcze, czarne porzeczki, truskawki, żurawina, kiwi. Znakomicie sprawdzają się też mrożone – ten sposób przechowywania powoduje niewielkie straty witamin. Warto za to pamiętać, że na utratę witaminy C wpływa sposób przygotowania żywności – np. długotrwałe moczenie lub gotowanie. Dlatego warzywa najlepiej jeść na surowo, jeśli gotować – to krótko i najlepiej na parze, rozdrobnić – dopiero przed samym podaniem. Dobre są też zupy, ponieważ w ich przypadku do wywaru przechodzi wiele cennych soli mineralnych.
Mnóstwo witaminy C zawiera też tania i swojska cebula, o czym wiedziały już nasze babcie, przygotowując z niej syrop na kaszel (pokrojone plasterki zasypane cukrem odstawione w ciepłe miejsce na noc albo plasterki z oliwą i miodem); dodatkowo specyfik ten działa wykrztuśnie, ułatwiając oddychanie.
Po trzecie: inne antyoksydanty, czyli cząsteczki walczące z wolnymi rodnikami. Poza witaminą C są to witaminy A i E. Witaminę E – czyli najsilniejszy antyutleniacz wśród witamin – znajdziemy m.in. w olejach roślinnych i produktach zbożowych z pełnego przemiału. Witamina A w „naturze” występuje tylko w produktach zwierzęcych (mleko, jaja, wątróbka), ale można przyjmować także łatwo przyswajalny beta-karoten – czyli prowitaminę A – w który są bogate np. marchew, botwinka, pomidory.
Po czwarte: miód, który ma działanie bakteriobójcze i poprawia kondycję całego organizmu. Ale uwaga – zapewnia to jedynie miód najlepszej jakości, z nektaru kwiatowego. Przy przeziębieniach szczególnie dobrze sprawdza się miód lipowy, spadziowy i wielokwiatowy. Żeby im zapobiec, warto codziennie zjeść go łyżkę, np. dodając do musli.
Po piąte: składniki mineralne, przede wszystkim cynk i selen. Ten pierwszy nie tylko łagodzi objawy przeziębienia, ale także skraca czas kuracji. Znajduje się głównie w produktach pochodzenia zwierzęcego, np. chudym mięsie, rybach i jajach, ale także w produktach zbożowych, np. otrębach i pieczywie razowym oraz roślinach strączkowych i orzechach. O jedzeniu ryb – przynajmniej dwa razy w tygodniu – warto pamiętać także z innego powodu. Otóż zawierają one kwasy tłuszczowe omega-3, które nie tylko wzmacniają ogólną odporność, ale także zapobiegają miażdżycy i zawałowi.
Po szóste: probiotyki, czyli kultury bakterii (najczęściej pałeczki kwasu mlekowego) zawarte w jogurcie, kefirze i maślance. Nie tylko regulują pracę przewodu pokarmowego i chronią go przed infekcjami, ale także zawierają dużo wapnia.
A kiedy już zapamiętamy i będziemy stosować te zalecenia (co wbrew pozorom wcale nie jest takie trudne, wystarczy odrobina planowania i zapas zieleniny oraz mrożonych warzyw w lodówce), pomyślmy o odpowiedniej ilości płynów. Zdrowy organizm potrzebuje ich 1,5-2 litrów na dobę, najlepiej w postaci niegazowanej wody mineralnej, naturalnych soków i herbat ziołowych; przeziębiony (zwłaszcza jeśli mamy gorączkę i poty) nawet 3 litrów. W tym drugim wypadku warto podać soki bogate w witaminę C (pomarańczowy, grejpfrutowy) i napoje rozgrzewające, np. herbatę z miodem i sokiem malinowym.